top of page

Część 2. Życie po życiu

Jak pusto, to pusto! Nie ma co szukać.


Trzy minuty minęły, coś się we mnie delikatnie obudziło, ale rozum przypomniał. Masz rachunki i kredyt. Jednak ciekawość wygrała. Otworzyłam nowe pudełko, licząc w głębi duszy, że będzie „ciekawsze”. Może w końcu mój plan zacznie się realizować. Z niedowierzaniem patrzę. Jest puste!! Co jest? Czy to jakiś żart? Jest gorzej niż poprzednio. Buntuję się, czuję złość. Rzucam nim. Życie jest niesprawiedliwe! Co ze mną jest nie tak?


Z rozczarowaniem i złością wracam do swojego świata. Chodzę jak zombie. Zmęczona fizycznie i delikatnie mówiąc w nienajlepszej kondycji psychicznej. Praca, dom, sen. W sobotę porządki i zakupy, a i jeszcze pranie. Spacer? Nie. Jestem zbyt zmęczona. Wybieram odespanie po całym tygodniu i jakiś serial. O tak! Najlepiej jakbym znalazła coś, co ma z siedem albo osiem sezonów, żebym nie musiała za chwilę znowu czegoś szukać. To na chwilę wyłączy myślenie i uciszy nerwy.


Z trudem chodzę do pracy. Nie mam ochoty na nic. Co i rusz dopada mnie jakaś choroba. Jak nie angina, to zapalenie zatok lub ból krzyża, tak silny, że nie mogę wysiedzieć z bólu. I tak w kółko.  Nie wiem, czemu tak się dzieje. Nie rozumiem. Nic nie zmieniam, a robi się gorzej. Myślę czasem o pustym pudełku.

Szukam w internecie, czasem zagadam znajomych. Niektórzy coś wiedzą. Mówią, że jak puste to trzeba szukać. Gdzie? Absurd! Jak pusto i nic nie ma to nic nie ma! Chyba coś pokręcili. Znów angina. Tym razem mam leżeć jak skończę brać antybiotyk. Wcześniej wracałam po jednym, dwóch dniach, jak się lepiej poczułam.

No dobra. Jakoś to wytrzymam. Trudniejsze to niż mi się wydawało. Nosi mnie. Jeśli nie praca, to, chociaż posprzątam. Robię porządki w szafie, której nie sprzątałam od dawna. Znajduje sukienkę. Już zdążyłam zapomnieć, że ją mam. Wow. Nawet się ucieszyłam. Przypomniało mi się jak się w niej bawiłam z przyjaciółmi na sylwestra. Ale to było szalone!! Jak mogłam tak się zachowywać? Przecież to nie wypada. Spaliłabym się teraz ze wstydu. Co by pomyśleli sobie inni? Rany, mam nadzieję, że nikt już nie pamiętają tamtego sylwestra. Dobra koniec tego dobrego. Nie wytrzymam dłużej w domu. Muszę gdzieś wyjść i coś zrobić. Kończę porządki i przerzucam pudełko z jednego konta w drugie. Nagle wypada z niego zdjęcie z zabawy sylwestrowe. Wow, ale fajnie na nim wyglądam. Ten uśmiech. Ładnie wyszłam. Widzę, w oczach tą dzikość i szaleństwo. Obracam się do lustra i nic z tego już nie widzę w sobie. I oczy są jakieś smutne, i zmęczone. Ciało przygarbione i spięte. Może pójdę potańczyć i to wróci? Ten uśmiech i życie w oczach.


Mija kolejny rok. Nie znalazłam czasu na wyjście z przyjaciółmi. Wszyscy zabiegani, ja też. Nawet nie szukałam specjalnie okazji. Zawsze wybór padał na coś innego. Ważniejszego. Praca, porządek, sen lub serial. Niestety również L4. Oczywiście nie zbyt długa rekonwalescencja, bo nikt za mnie tego w pracy nie zrobi, a przecież to musi być wykonane. Nie obejdą się beze mnie. Potykam się o pudełka. Jakby same wyskakiwały na środek pokoju i rzucały się pod nogi jak jakieś kłody. Czasem zaglądam do tego już nie pustego pudełka, ale jest w nim tylko to zdjęcie. Teraz nie lubię na nie patrzeć. Denerwuje mnie widok mnie szczęśliwej. Jest inaczej. Nie wraca ten wyraz oczu. Powtarzam sobie, że pracuję na to by mieć to, co mi to szczęście przywróci. Czy to nie tak powinno wyglądać? Najpierw miało być szczęście jak będę mieć własny samochód, potem miało być jak kupię mieszkanie. I co? Gdzie to szczęście? Znów pewnie trzeba gdzieś kliknąć tyle, że nie wiem gdzie. Nie widzę żadnego guzika. Za to czuje jak coraz więcej rzeczy mnie drażni i wzbudza irytacje. Denerwuję się na innych. Oceniam ich, że w moim mniemaniu nie są wystarczająco odpowiedzialni. Czemu nie pracują więcej? Czemu wychodzą o 15 do domu? Czemu biorą wolne?

Muszę więcej pracować to znajdę szczęście. Pieniądze to zmienią.




Zapraszam na ciąg dalszy jutro.



39 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Kommentare


Die Kommentarfunktion wurde abgeschaltet.
bottom of page