Czerwona lampka
Wróciłam do swojego życia. Od czasu do czasu myślałam o jej pytaniu. Kiedyś, gdy wróciło ono do mnie, wpisałam w google „relacja córki z ojcem, a związek partnerski”. Wyskoczyło dużo odpowiedzi. Za dużo. Miałam mętlik przed oczami. Kliknęłam na pierwszy. DDD/DDA. Jakiś skrót. Trochę jak CIA lub FBI. Lubię filmy kryminalne i thrillery. Może, dlatego wybrałam ten link. Ok, tylko DDD i DDA to nie okazała się jakieś „ciekawa”, tajna szpiegowska instytucja. DDD/DDA to skrót od Dorosłego Dziecka z rodziny Dysfunkcyjnej/Alkoholowej. Ok, czyli pudło, czytam kolejny link. Znów wzmianka o dysfunkcji i o tym, co powiedziała mi na spotkaniu: „szukasz miłości w partnerze”. Może w trzecim będzie lepiej. No nic, podobnie. Koniec klikania. Czas na serial. Wypełnię głowę przynajmniej na ten wieczór. Wstałam rano i towarzyszyły mi niemiłe emocje. Czułam się zła i smutna jednocześnie. Przypomniałam sobie sen. Śnił mi się mój tato. Byłam na niego o coś zła, ale nie pamiętam o co. Kilka dni później pojechałam do niego na obiad. W którejś chwili zdenerwowałam się na niego jak powiedział do mnie „Powinnaś była …”. Wybuchłam zupełnie nieadekwatnie do sytuacji. Nie wiedziałam czemu. Zrobiło mi się wstyd. Pojechałam do siebie, ale poczucie winy mnie zżerało od środka. Wałkowałam tą rozmowę w myślach dziesiątki razy. Czułam niepokój. Nie mogłam się wyciszyć i uspokoić. Włączyłam grę na komórce i wpadłam w nią na kilka godzin. Potem zasnęłam. Mijał czas. Miałam różne dziwne sny, a po nich, w ciągu dnia, kłębiły się we mnie różne emocje. Gdy wpadałam na kawę do taty, to chodziłam jak na paluszkach przy nim, byłam przesadnie miła. Tylko, aby wybaczył, aby nie odrzucił. Przyszły święta. Kolejne. Nic nowego. Drugi dzień razem. Kawa po obiedzie. Rozmawiamy o byle czym i nagle kłótnia. O co? Nie wiem. Emocje były ogromne. I znów to samo, pojechałam do siebie, kocioł w głowie, gra na komórce, poczucie winy i znów na paluszkach. Powtarzający się rytuał. Już nawet niedzielna kawa staje się „niebezpieczna”. Miele w sobie pytanie o relację z ojcem. No, jaka jest? Teraz czuję przede wszystkim lęk, że mnie odrzuci i nawracające poczucie winy, że jestem nie dość dobra. Robi się dziwnie. Coś we mnie pękło. Idealny, w mojej ocenie, obraz ojca przestaje takim być. Nie chętnie jeżdżę już do niego tak często. Jestem zmęczona tym powtarzającym się schematem. Pewne słowa, które słyszę od niego działają na mnie jak płachta na byka. Wzbierają we mnie takie emocje jakbym właśnie doświadczała czegoś niezwykle silnego i bolesnego. Jednocześnie te same słowa, słyszane w pracy od innych, działają na mnie tak samo. Emocje mnie zalewają. Nie mogę normalnie funkcjonować. Reaguje przesadnie. Przy niektórych osobach „zapalają” mi się czerwone lampki. Tak jak takie żaróweczki. Towarzyszy temu jakiś ścisk i niepokój wewnętrzny. Napinam się i wewnętrznie wiem, że coś jest nie tak. Staram się tego nie słuchać i wypieram. Męczy mnie ten stan. Nie potrafię się zregenerować, ciągle jestem zmęczona. Unikam ludzi i kontaktów. Całe weekendy i popołudnia spędzam sama w domu. Jednocześnie biegam ze szmatką i sprzątam. Wariuję jak jest bałagan. Wszystko musi być poukładane po mojemu. Czuję niepokój, kiedy nad tym nie panuję. Moja wygrana, czyli pudełka nie pasują do tego idealnego świata, do mojego mieszkania. Z jednej strony zaburzają harmonię, ale z drugiej strony mają w sobie coś, co mnie przyciąga. Z ciekawości zaglądam i wracam do pudełka ze zdjęciem i widzę, że pojawiło się nowe. To zdjęcie rodzinne. Są na nim wszyscy moi bliscy. To chyba jakieś urodziny. Wszyscy uśmiechnięci. Ja też.
Zapraszam na ciąg dalszy we wtorek.
Comments