top of page
Zdjęcie autoraBogusława Pitulska kontakt@dobrezmiany.com

Część 7. Życie po życiu

Droga


Przed oczyma nadal mam zdjęcie mojej rodziny. Smutne oczy, napięte twarze i przygarbione ciała dorosłych i pełne życia oczy i wigoru ciała dzieci. Kłębią się we mnie różne myśli i emocje. Kolejne pudełko niemal rozdzieram. Widzę piękny długopis w komplecie z notesem. Obydwie rzeczy w tym samym kolorze. Szaleję za długopisami i notesami. Kolekcjonuje je. I choć mam ich mnóstwo, to każdy kolejny daje mi tyle samo radości. Cieszę się jak dziecko z zabawki. Nie tego się spodziewałam. Dociera do mnie jednak, że w pudełkach są rzeczy, których raz, że nigdy nie przewidzę, ale też i nie przewidzę, dokąd one mnie zaprowadzą. Zaczynają mnie coraz bardziej intrygować. W końcu za każdą, kryje się jakaś historia i doświadczenie. Przyniosły coś nowego do mojego życia. Z długopisami jest tak, że mam ich całą szufladę, ale używam tylko tych wygodnych. Te ładne najczęściej nie leżą mi w ręce, więc są tylko do podziwiania. Z tym jest inaczej. Ma piękny szmaragdowy kolor, jest wygodny i lekko się nim pisze. Z notesami znów jest tak, że każdy jest zbyt ładny by w nim pisać. Ten ma okładkę, na której widać drogę. Widać jej głębie. Jest gruby i jest w linie. Lubię linie, nie lubię, kiedy są w kratkę. Linie są niebieskie. Wszystko tak jak lubię. Nawet grubość kartek jest idealna i rogi są zaokrąglone. Idealny do pisania. Kiedyś bym go schowała na wyjątkowe treści, ale tym razem zaczynam pisać. Punkt pierwszy. Czemu z wiekiem się zmieniamy i tracimy to, co mieliśmy w sobie, jako dzieci? Co się wtedy wydarza? Skąd nasze reakcje emocjonalne i zmiany w relacjach?



Zaczynam szperać. Wpadłam w trans. Chodzę z wykładu na wykład. Słucham wywiadów, czytam książki i artykuły. Zaczepiam obcych po wykładach i pytam, pytam, pytam. Notes po tygodniu jest już zapisany. Kupuję kolejny. Równie ładny. Dobrze mi się w nim pisze. Przez to, że ma duże linie i sztywną okładkę mogę pisać szybko, bazgrolić na stojąco jak stoję na korytarzu. Wszystko skrzętnie notuję. Czuję się „napakowana” wiedzą. Widzę, co się wydarzyło, coraz więcej widzę. Zaczynam rozumieć słowa „poznaję siebie każdego dnia bardziej”. Im więcej widzę tym większą mam frustrację i złość na swoją i dzieci historię. Nie mogę się z tym pogodzić. Dotychczasowe relacje zmieniają się, ja się w nich zmieniam. W jednych czuję się dobrze, w innych odczuwam dyskomfort, zabierają mi energię i spokój. Z niektórych spotkań wracam wykończona. Myślę wtedy nigdy więcej. Staram się ich unikać. Próbuję coś robić, ale nieudacznie. Nie wychodzi mi. Zbyt duże towarzyszą mi przy tym emocje, ale tylko w chwilach, kiedy dotykam pewnych miejsc w sobie. W pozostałych momentach jakby cisza we mnie. Na spotkaniach, na które wytrwale biegam i szukam dalej sensu i odpowiedzi na coraz więcej pytań, jakie się rodzą, poznaje wiele mądrych życiowo i dużo bardziej doświadczonych ludzi. Z niektórymi poznaję się bliżej i po jakimś czasie od jednej z ich słyszę: „Masz wiedzę, ale jej nie praktykujesz. W chwilach, kiedy wybuchasz przeżywasz emocje z dzieciństwa, a nie takie, jakie towarzyszyłyby Ci w tej sytuacji. Wróć do dzieciństwa.”. Już tego nie kwestionuje. Wiem, że to będzie dla mnie dobre. Jestem rozpalona rządzą znalezienia odpowiedzi i zrozumienia tego, co się w nas dzieje, zrozumienia siebie i swoich reakcji. Musze to wiedzieć. Skoro wcześniejsze doświadczenia okazały się dla mnie korzystne i mi pomogły, to teraz też ufam w ich sens. Wracam do dzieciństwa.



Zapraszam na ciąg dalszy w czwartek.


21 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


Commenting has been turned off.
bottom of page